sobota, 3 października 2015

Rozdział 10

,,Mimo najszybszych samolotów
  do wczoraj nie ma już powrotu"


        Wychodziłam z domu, zmierzałam w stronę sklepu. Wzięłam ze sobą telefon, z resztą jak zawsze i słuchawki. Włączyłam moją ulubioną piosenkę. Postanowiłam iść przez park, bo chciałam uniknąć bardzo ruchliwej drogi. Było bardzo zimno, niebo zachmurzone. Po 7 minutach zaczęła się droga, weszłam w centrum miasta. Miałam przechodzić przez pasy, ale akurat w tym momencie wjechały w siebie dwa auta, był to bardzo duży wypadek. W jednym z samochodów były dwie osoby - pasażer i osoba prowadząca pojazd, natomiast w drugim aucie znajdowały się 4 osoby, na pierwszy rzut oka z tyłu siedziały dzieci, a z przodu rodzice. 
Stało się to bardzo szybko, ułamek sekundy. Auta były bardzo stłuczone. Na początku wpadłam w panikę, ale potem szybko się ocknęłam, podeszłam bliżej, zapytałam czy "miliony" osób które stały i się bezczynnie przyglądały wezwały pogotowie. Jeden ze świadków powiedział, że są już wezwane wszystkie potrzebne władze. Widok, który zobaczyłam już na zawsze zostanie w mojej pamięci. 
Bardzo chciałam pomóc, otworzyć drzwi aut, niestety nie udało mi się. Potrzebna była straż pożarna, aby rozciąć auto. Nie miałam dostępu do poszkodowanych. 
Jako, że byłam jednym ze świadków zdarzenia, a nie byłam pełnoletnia, rodzice zostali zawiadomieni, że muszę jechać na komisariat w celu złożenia zeznań. Najprościej mówiąc musiałam powiedzieć kto moim zdaniem był winny, opowiedzieć jak to się stało. Po 10 minutach mama z tatą byli już na miejscu zdarzenia, pojechaliśmy na policję. Spędziłam tam około trzech godzin.. Na miejsce przybywały różne informacje, każdy mówił coś innego. 
W końcu mogłam iść do domu. Moi rodzice zadawali mnóstwo pytań, jakby to była moja wina. No ale nie dziwię im się, w pewnym momencie dostają telefon, że ich córka musi jechać złożyć zeznania. Był to stres dla mnie, jak i dla nich. 
W taki oto sposób przeszedł mi dzień. Chciałam się jakoś zrelaksować, więc najpierw pomalowałam sobie paznokcie na miętowo, a później poszłam pod prysznic. Tak jak zwykle, nałożyłam odżywkę do spłukiwania na włosy, a na koniec balsam do ciała oraz krem nawilżający na twarz. 
Czułam się bardzo odświeżona. Przyszłam do swojego pokoju, obejrzałam film na internecie, który trwał dwie godziny. Spojrzałam na zegarek, była godzina 01.00 w nocy. Nawet nie wiedziałam, że tak szybko to minęło. Położyłam się spać, byłam bardzo zmęczona. 
Następnego dnia wstałam o 8.00. Zrobiłam sobie śniadanie - były to kanapki z serkiem kanapkowym oraz kawa zbożowa. Idealne połączenie. Ubrałam na siebie czarne spodnie, bluzę sportową i moje buty. Z włosami nic ciekawego nie robiłam, tylko rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. 
Wychodząc z domu zobaczyłam jakieś auto pod moim domem, byłam zaciekawiona. Otworzyłam bramkę, były tam jakieś dwie osoby. Pytały, czy to ja byłam świadkiem wczorajszego wypadku. Powiedziałam, że tak. Szybko okazało się, że poszukuje ich policja. Byli to dilerzy, którzy przewozili narkotyki, jechali bardzo szybko, stąd ten wypadek. 
Ogarnął mnie strach, zauważyli to, dlatego powiedzieli, że dopóki nic nie powiem, będę miała spokój. Byłam przerażona. Odjechali bardzo szybko czarnym autem.
Chciałam się uspokoić, dlatego postanowiłam, że nic nie powiem i będzie dobrze. 


Weszłam do szkoły, jak zwykle nie było w niej nic ciekawego, ta sama nuda co zawsze. Chyba miałam dziś pechowy dzień, bo byłam pytana z trzech przedmiotów. 
Opowiedziałam o całym zdarzeniu Sylwii, najpierw uznała, że sobie żartuję, potem jednak uwierzyła. Uznała to za niebezpieczne, i że wdałam się w niebezpieczną sytuację. Oczywiście byłam tego świadoma, ale nie pakowałam się w takie coś.. To wyszło samo z siebie. 
Dlaczego akurat ja musiałam być tym świadkiem? 
Najbardziej zaskakujące było to, że wiedzieli gdzie mieszkam i znali moje imię i nazwisko. Byli dobrze poinformowani. 
Wróciłam do domu, nie powiedziałam nic rodzicom. Zataiłam to. Zachowywałam się normalnie, aby nie było żadnych podejrzeń. 
Wyszłam na balkon, aby zapalić. Tak, paliłam od czasu do czasu. Nie byłam święta, nie zamierzałam nigdy nią być. Każdy ma jakieś problemy i próbuje o nich zapomnieć. Mi w tym pomagał papieros.
W szkole powtarzają, że palenie zabija, i tak dalej.. Miałam to wszystko ładnie mówiąc w nosie. I tak zrobiłam sobie dużo problemów, Dawid, dilerzy, przeszłość. Ciekawe co jeszcze się wydarzy. 
Byłam duszą towarzystwa, śmiałam się, zawsze chciałam być tą, dla której czyjeś życie się zmieni. Chciałam kochać i być kochaną. To pierwsze się spełniło, gorzej z tym drugim.. Dawid był błędem, największym w moim życiu, ale wartym popełnienia. Mieliśmy dużo wspomnień, o których za żadne skarby nie zapomnę. Jednak to musiał być koniec. 
Moje serce było złamane, ale powiedziałam sobie, że spotkam osobę, która mi to serce poskłada. 


*** 

Jak wam się podoba kolejny rozdział? :)
Piszcie w komentarzu swoje opinie!
Do następnego.
 

 
 

sobota, 26 września 2015

Rozdział 9

        Minęły wakacje, nadeszła jesień. Krople deszczu coraz szybciej napływały na moje okno. Wszystko wydawało się takie inne.. bo było inne. W moim życiu się bardzo dużo zmieniło. Można powiedzieć, że nawet za dużo. Mianowicie, pogodziłam się z moimi wrogami - Julią, oraz Nikolom. Nie zapomniałam o wszystkim, co mnie kiedyś spotkało. Nigdy mi to nie "wyjdzie" z pamięci. Miałam dość zaistniałej sytuacji, powiedziałam stop. Można powiedzieć, że już dojrzałam do tego, żeby odpuścić. W moim sercu nadal był wielki chaos, ale wiedziałam o tym tylko ja, nikt więcej.
Byłam raczej zamkniętą w sobie osobą, nie lubiłam przyznawać się do niczego, wszystko taiłam w sobie. Nie lubiłam wyjawiać swoich uczuć wszem i wobec. Taka już byłam. Jednak wszyscy dookoła brali mnie za osobę szaloną, dowcipną i mającą zawsze humor. Gdy byłam sama w pokoju już nie było tak kolorowo. Można powiedzieć, że jest to problem 99% nastolatek, jednak nie przejmowałam się tym, co powiedzą inni.
        Cierpiałam mocno, zastanawiałam się dlaczego to spotyka akurat mnie..
Od dzieciństwa miałam pod górkę. Nie można powiedzieć, że miałam źle w rodzinie, bo moja atmosfera domowa była idealna. Niczego mi nie brakowało, jednak gdy wchodziłam w drzwi szkolne czułam się odpychana, jakbym nie miała przyjaciół. Trwało to 7 lat. Tak, równe 7 lat.
Jak wytrzymałam? Byłam wtedy bardzo głupia, wielu rzeczy nie rozumiałam, ale było mi bardzo przykro. Patrzyłam na innych i zastanawiałam się - czemu ja tak nie mam? Dlaczego jestem inna?
Nie znalazłam odpowiedzi.
     Wracając do rzeczywistości.. moje relacje z Dawidem trochę uległy zmianom. Zmienił się przez wakacje, stał się bardziej dojrzalszy, ale bez przesady. Podejmowałam sto razy próby, aby zapomnieć o tej miłości, lecz na darmo. Nic z tego nie wyszło, bo gdy już miałam silną wolę, i powiedziałam sobie "TO KONIEC!" wtedy on wpychał się w moje życie i wszystko psuł. Postanowiłam zostawić to tak jak jest, czyli siebie ze złamanym sercem. Chciałam tylko być silniejsza, i przyznam, że mi się to udało. Częściej zaczęłam się uśmiechać. Rozmawiałam coraz więcej z Dawidem.
Pewnego dnia padło pytanie od niego czy możemy być razem. Oczywiście moja odpowiedź to było "nie".
Nie miałam zamiaru być drugą dziewczyną, z którą był dla zwykłego żartu. Bo tak było z jego poprzednią dziewczyną. Ja muszę być zapewniona o uczuciu. Jednym słowem muszę poczuć, że mu zależy. Oczywiście w głębi duszy moje serce krzyczało "Powiedz tak! Powiedz tak!" jednak tym razem kierowałam się rozumem, nie sercem. Miałam wielkie pragnienie poznać kogoś, kto zmieni moje życie. Z kim będę szczęśliwa. Wiele chłopaków ze mną pisało, z wieloma się spotykałam, lecz gdy stanęłam przed nimi pojawiała mi się twarz Dawida... brzmi nieprawdopodobnie, ale tak było. Zrozumiałam, że nie mogę nikogo innego pokochać, niż tylko jego. Najchętniej uwolniłabym się z tego całego układu, no ale cóż.

       Kolejny dzień w szkole minął mi bardzo dobrze. Jak zwykle było dużo śmiesznych rzeczy. Moim postanowieniem było poprawić swoje wyniki w nauce. W ubiegłym roku były one bardzo niskie, w porównaniu do moich możliwości. Napotkałam na mojej drodze nowych wrogów.. okazali się nimi być moi byli przyjaciele, a raczej przyjaciółki. Ale takie sytuacje tylko uczą. Sylwia była zawsze szczera, za to ją bardzo, bardzo kochałam.
Po powrocie do domu usłyszałam od rodziców, że wyjeżdżają za granicę. Zawsze chciałam, aby wyjechali, jednak gdy usłyszałam to z ich ust, przybiło mnie to. Zastanawiałam się jak to będzie bez nich.. Będą przyjeżdżać raz na miesiąc. Dało mi to dużo do myślenia, bo za nic w świecie nie wyjadę z Polski. Proponowali mi, abym pojechała z nimi.. abym zaczęła naukę w Ameryce.. ale nie, nigdy się na to nie zgodzę! Jedynym moim wyjściem było pozostanie z babcią. Pomyślałam, że może nie będzie tak źle.. Wyjazd ma dojść do skutku w przyszłym miesiącu. Mają tam kilku znajomych, którzy załatwią im pracę. Brzmi obiecująco, ale czy nie zapomną, że mają rodzinę w Polsce? Może spodoba im się życie w Ameryce i mnie tam zabiorą?
Wątpliwości mnie przerastały. Na szczęście rodzice powiedzieli, że siłą mnie stąd na pewno nie wezmą. Uspokoiłam się.
      Taki wyjazd może mieć same korzyści.. usamodzielnię się. Wiadomo - rodzice nie zawsze pozwalają na różne rzeczy.. teraz mam szansę być taką, jaką zawsze chciałam być.
Czas na jakieś zmiany w moim życiu.. kilka już ich się przewinęło, ale teraz powinnam odnieść sukces. Trzymam za siebie kciuki!



Witajcie!
Z góry przepraszam za moją nieobecność..
Było to spowodowane brakiem czasu no i też weny.. 
Mam pewne plany co do tych opowiadań, jak widać troszkę pozmieniałam, i będę dalej zmieniać.
Myślę co zrobić, aby ulepszyć jakość opowiadań. Szukam inspiracji. 
Miłego czytania! :*

piątek, 12 czerwca 2015

Rozdział 8

            Kolejnego dnia, jak codziennie poszłam do szkoły. Myślałam, że dzień ten będzie miły, spokojny, i że wreszcie zaznam spokoju. Jednak tak nie było.
Na pierwszej lekcji chłopaki z mojej klasy dziwnie się na mnie patrzyli. Byłam zaskoczona, i nie wiedziałam o co chodzi. Chciałam jak najszybciej się tego dowiedzieć, bo strasznie nie lubię, gdy ktoś patrząc na mnie szepcze. Byłam pewna, że to chodzi o mnie.
Lekcja dłużyła mi się strasznie. Na szczęście wreszcie zadzwonił dzwonek. Podeszłam do grupki chłopaków z mojej klasy i zapytałam, o co chodzi. Oczywiście to było jasne, że mi nie powiedzieli.
Dopiero na przerwie dowiedziałam się, że Dawid ZNOWU robił sobie ze mnie żarty.
Dobiło mnie to totalnie. Jego wyznanie, zerwanie z Nikolą - to wszystko było jedną wielką pułapką, w którą prawie dałam się wpakować. Na szczęście nie dawałam mu jakichkolwiek szans. Gdybym to zrobiła, stałabym się pośmiewiskiem.
Nie ukrywam, znowu było mi przykro. Chciało mi się płakać. Jestem osobą bardzo wrażliwą, dopiero teraz to zauważyłam. Wmawiałam sobie, że już go nie kocham, i tak dalej. Niby nadal tak twierdzę, bo to prawda, ale jakich sentyment ciągle we mnie tkwi. Wspomnienia cały czas mnie dręczą.
Szybko pobiegłam do łazienki szkolnej, aby odetchnąć i się trochę ogarnąć. Poszła ze mną Sylwia, chociaż widziałam, że ona była strasznie zniesmaczona całą sytuacją. Od zawsze wiedziała, jaki jest Dawid. Wiele razy mnie przed nim uprzedzała, jednak ja zawsze byłam "mądrzejsza".
Nie wiem czemu, ale strasznie byłam przybita. Niby czułam coś do Kacpra, jednak Dawid wciąż stanowił jakąś część mojego życia.
           Po przerwie poszłam do klasy. Od razu zobaczyłam podstępną minę Dawida.
Niestety prawdą było to, że zarywał do mnie tylko dlatego, bo chciał udowodnić, że może mieć każdą dziewczynę. Starałam się nie zwracać na niego uwagi. Oczywiście widział, że jest mi smutno.
Jednak jego to chyba nie ruszyło. Coraz bardziej przekonywałam się do mego stwierdzenia, które brzmiało, że on ma serce z kamienia. Nie ma żadnych uczuć! Potrafi tylko ranić.
Planowałam taki cudowny dzień.. Jednak szybko przerodził się w koszmar.
Nie ukrywam, Nikola oraz Julia - moje dwa największe wrogi, też zauważyły, że jest coś nie tak.
Mogły odkryć to na przykład po mojej minie, i jego spojrzeniu na mnie.
Tak bardzo chciałam być silna, tak jak zawsze. Ogólnie każdy kojarzy mnie jako "silną" osobę. Jednak to stwierdzenie jest błędne. Bardzo łatwo jest mnie zranić. Jemu się to totalnie udało.
Po lekcji Dawid podszedł do mnie.
- Czemu jesteś taka smutna, co się stało? - zapytał z wielką fałszywością w głosie
- Nie odzywaj się do mnie idioto! - wykrzyczałam mu z wielkim żalem
- Co ja Ci zrobiłem?
- Dobrze wiesz co. Nawet nie przypuszczałam, że taki jesteś.
- Oni kłamią, wiesz o tym doskonale.
- Niestety nie wiem. Daj mi spokój, i nawet do mnie nie mów. Cześć.
Szybko odeszłam, bo łzy coraz bardziej napływały mi do oczu. Nie oszukujmy się - byłam zraniona.
Na szczęście lekcje szybko mi minęły, i mogłam wrócić do domu.
Myślałam dużo o tej sytuacji, i postanowiłam, że nie będę mu pokazywać, że jednak mnie to ruszyło.
Obiecałam sobie obojętność do niego.
Najgorsze jest to, że od trzech dni nie odzywał się do mnie Kacper. Myślałam, że on też coś do mnie czuje, ale tak mi się chyba tylko wydawało.
Wszystko się powoli sypało. Ciągle zadawałam sobie pytanie Dlaczego nie mogę być szczęśliwa? Ciągle coś staje mi na przeszkodzie.
        Następnego dnia nie odezwałam się w ogóle do Dawida. Traktowałam go jak powietrze.
On nie próbował ze mną rozmawiać, więc najwyraźniej mu nie zależało. Co najgorsze zaczął znowu zarywać do Nikoli. Niestety ona jest naiwna, i wierzy w KAŻDE jego słowo. W sumie, to dlaczego niestety? Właśnie to bardzo dobrze! Pragnęłam tylko, aby znowu cierpiała. Tylko tyle.
Mój humor znacznie się poprawił, zaczęłam się uśmiechać. Starałam się nie myśleć o tej całej sytuacji, więc było dobrze.
Zastanawiałam się nad swoim życiem. Co mogę zrobić, aby było dobrze. Nie znalazłam odpowiedzi, bo zawsze, gdy coś się zacznie układać, ktoś to niszczy. Tak ot tak.
Myślałam dużo, niestety za dużo.


***

Jak podoba wam się rozdział? 
W komentarzu możecie pisać, co chcielibyście, aby się wydarzyło! :)
Życzę miłego czytania.

niedziela, 7 czerwca 2015

Rodział 7

       Wiadomość od Kacpra była następująca: "Spotkajmy się dziś. Przyjadę po Ciebie o 17."
Nie ukrywam, zdziwiła mnie ta wiadomość. Bardzo dobrze się dogadywaliśmy, zawsze mówiliśmy sobie o wszystkim, i wzajemnie pomagaliśmy, więc pewnie ma do mnie jakąś sprawę.
Gdy wróciłam do domu zjadłam obiad, przebrałam się w lżejsze ubrania, bo jak na połowę maja, było bardzo gorąco. Aż dwadzieścia pięć stopni.
Założyłam krótkie spodenki, których nie lubię nosić, ale tym razem nie miałam wyboru, do tego krótki top i moje czarne conversy.
Kacper był punktualnie o siedemnastej, przyjechał na swoim motorze. Zaproponował, abyśmy pojechali się przejechać. Bez wahania się zgodziłam, po ciężkim dniu, pełnym wrażeń, potrzebowałam relaksu.
Zatrzymaliśmy się w miejscu, gdzie nie było nikogo. Kacper powiedział, że chciał poczuć znowu moje towarzystwo. Stwierdził, że z nikim się tak dobrze nie dogaduje, jak ze mną. Oczywiście powiedziałam mu to samo, bo to prawda.
Opowiedziałam mu o dzisiejszym zdarzeniu, czyli o wyznaniu Dawida, i zerwaniu z Nikolą.
Kacper powiedział, abym nie dała manipulować sobą. Ja o tym dobrze wiedziałam, przecież nie zamierzałam mu wybaczyć, i wbiec w jego ramiona!
Po kilku godzinach mój przyjaciel odwiózł mnie do domu.
Włączyłam telefon, było tam pełno wiadomości z facebooka. Między innymi była tam wiadomość od Dawida.
- No super, jak nie dzwoni, to pisze. - pomyślałam
Było tam pytanie, dlaczego go odrzucam, i tak dalej. Powoli zaczynałam mieć dość tej sytuacji.
Gdy już o nim zapomniałam, wszystko zaczęło się układać, on musiał wrócić, i od nowa zacząć te swoje głupie pytania, oraz inne rzeczy.
Nie odpisałam, uznałam to za stosowne.
       Na drugi dzień wchodząc do szkoły, ujrzałam głupio śmiejącą się Nikolę do mnie.
Bardzo mnie to zirytowało, ale popatrzyłam na nią dziwnym wzrokiem, i poszłam dalej.
Okazało się, że rozpowiedziała o mnie bardzo nieprzyjemną plotkę. Mianowicie brzmiała ona następująco: "Kinga odebrała mi chłopaka. Jest złodziejką i egoistką, oraz fałszywą dziwką". Rozpowiadała to każdemu.
Przecież to nie była prawda! Oczerniała mnie w biały dzień, do moich znajomych.
Czułam, że nie mogę na to pozwolić. Puściły mi nerwy.
Pobiegłam do niej, i mocno uderzyłam ją w twarz.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Że będziesz takie rzeczy rozpowiadać o mnie w szkole?! - wywrzeszczałam jej.
Pocierając swój policzek odpowiedziała - Zasłużyłaś sobie, odebrałaś mi chłopaka!
- No chyba sobie żartujesz! Nie prosiłam go o to!
- To dlaczego ze mną zerwał?!
- Nie mam pojęcia, może jesteś kiepska w sprawach damsko-męskich? Może miał Cię dość? I tak każdy widzi, że jesteś płaską deską bez rozumu.
Nikola szybko zabrała swoje rzeczy i pobiegła do łazienki, bo prawie cała szkoła widziała naszą kłótnię. Po prostu wszyscy się z niej śmiali.
Miałam dużą satysfakcję z siebie, ponieważ pokonałam mojego wroga, ale także sprawiłam, że stała się pośmiewiskiem. Już nie ja byłam ofiarą plotek, które rozpowiadała.
Dawid widział całe zdarzenie, i nawet się z niej śmiał. Dzięki temu da się zauważyć, że wcale jej nie kochał. Był z nią dla żartu, tak jak twierdziłam od początku.
Ze mną byłoby to samo, gdybym mu uległa. W sumie to już to zrobiłam, bo zostawił mnie bez słowa.
           Oczywiście nauczyciele dowiedzieli się o całej akcji, z resztą Nikola miała lekko podbite oko, więc musiało się coś stać. Wygadała się, dzięki czemu obydwie poszłyśmy do dyrektorki.
Powiedziałam, prawdę, całą prawdę jak było. Sprowokowała mnie, musiałam zareagować.
Na szczęście na tym świecie panuje jakaś sprawiedliwość, bo to Nikola została ukarana obniżeniem zachowania oraz wezwaniem rodziców do szkoły, ja tylko dostałam uwagę za uderzenie jej.
Muszę przyznać, że jak weszłam do klasy na lekcje, bo mój wróg jeszcze chwilę został u dyrektorki, wszyscy na mnie patrzyli, i szeptali że akcja była dobra.
Wszystkim się to podobało, bo powiedziałam prawdę. Nikola była deską. To rozśmieszyło ich najbardziej.
Aby wrażeń na dziś nie było za mało, mój wróg po powrocie, obiecał, że się zemści.
Szczerze, już nie mogłam się tego doczekać.
          Gdy wróciłam do domu, nie przyznałam się do niczego rodzicom. Po co mieli wiedzieć, że mam taką sukę w klasie, która mnie nienawidzi tak bardzo, jak ja jej. No cóż, niczego nie żałowałam.
Nawet sama sobie gratulowałam.
Moje życie było pełne wrażeń, tych wesołych, oraz smutnych.
Potem długo pisałam z Kacprem, nie chciałam sobie tego przyznać, ale chyba powoli zakochuję się w nim.
Wiedziałam, że on nie może się o tym dowiedzieć, bo to zniszczyłoby naszą przyjaźń.
Swoje uczucie musiałam chować w tajemnicy.



***

Oto kolejny rozdział.
Od razu chciałam przeprosić, że nie pisałam tak długo, ale musiałam poprawiać oceny, itd.
Bardzo was przepraszam! Teraz postaram się dodawać już posty regularnie. :)
Pozdrawiam! 

poniedziałek, 25 maja 2015

Rodział 6

        Następnego dnia, postanowiłam, że zostanę w domu. Nigdzie nie będę wychodzić, spędzę dzień łóżku. Moi rodzice byli w pracy, więc mogłam zorganizować sobie czas dla siebie.
Miałam dużo czasu na przemyślenia. Obudziłam się około godziny jedenastej trzydzieści.
Zrobiłam sobie śniadanie. Były to tosty, herbata z cytryną, oraz na deser: ciasto.
Wiem, takie jedzenie jest niezdrowe, lecz bardzo, bardzo smaczne! Ja nie ograniczam się z żywnością, jem, to co mi smakuje. Nie mam żadnej diety, podobam się sobie, nie mam potrzeby, aby ćwiczyć. Moja waga to pięćdziesiąt dwa kilogramy, bardzo mnie to zadowala.
         Gdy zjadłam, postanowiłam, że wrócę do łóżka i obejrzę jakiś romantyczny film.
Tylko takie lubiłam oglądać. No może jeszcze horrory i jakieś przygodowe.
Takim właśnie sposobem minęły mi dwie kolejne godziny. Nic nie robiąc.
Muszę powiedzieć, że zmęczyłam się oglądaniem. Poszłam napić się soku pomarańczowego.
Dostałam wiadomość od Sylwii. Zapytała, co robię. Z racji tego, iż obydwie nie poszłyśmy do szkoły, rozmawiałyśmy przez telefon godzinę, dlatego tak krótko, bo ona miała jechać na zakupy. Nasz rekord to cztery godziny!
Ja nadal leżałam i myślałam. Uświadomiłam sobie w ułamku sekundy, że już nic nie czuję do Dawida. Ogarnęła mnie wielka radość. Tak, już wcześniej miałam jakieś podejrzenia co do tego, ale teraz byłam pewna w stu procentach.
Już mi na tym chłopaku nie zależało, był normalną osobą z mojej klasy. Oczywiście nie zapomniałam o tym, jak mnie zranił. Nie zapomniałam, o moich łzach, które przez niego wylałam.
Już nie planowałam zemsty, bo to dla mnie nie miało najmniejszego sensu. No może, ona przyjdzie kiedyś sama.. Możliwe, iż nawet nie będę musiała się wysilać.
W duchu myślałam, dlaczego jestem taka nieszczęśliwa.. Nie mam osoby, w której ramionach czułabym się bezpiecznie.
Marzyłam o takiej chwili, kiedy będę wreszcie szczęśliwa.
        Tak długo zajęło mi moje rozmyślanie, że nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.
Obudzili mnie moi rodzice, była to godzina siedemnasta. Zdziwiłam się, iż tak długo spałam.
Zapytali, czemu nie byłam w szkole. Pewnie zauważyli, że moja torba leży w tym samym miejscu co wczoraj, a ja śpię, czego nie robię prawie w ogóle po przyjściu ze szkoły.
Powiedziałam, że źle się czułam. Musiałam skłamać, tym sposobem uniknęłam zbędnych pytań.
Oczywiście ciągle pytali, czy już dobrze, i tak dalej.
Siedziałam, oglądałam telewizor i jadłam popcorn. Nagle zadzwonił mój telefon. Byłam przekonana, że to moja przyjaciółka Sylwia, z pytaniem, czy idę jutro do szkoły, bo jak wcześniej rozmawiałyśmy, to mówiła, iż jeszcze zadzwoni. Jednak myliłam się. Był to Dawid, który jak na złość dla mnie dzwonił.
Odebrałam dla świętego spokoju.
- Cześć Kinga. - przywitał się, tak jak zwykle.
- Hej.
- Co tam? Dlaczego nie było Cię w szkole?
- Nawet dobrze, czemu pytasz?
- Chcę wiedzieć.
- Źle się czułam.
- A jutro będziesz? - zapytał
- Raczej tak.
- Okej, no to dobrze, bo musimy chyba porozmawiać.
- Nie widzę takiej potrzeby, ja muszę kończyć, bo przyszła do mnie Sylwia, pa.
Tak jak zwykle to robię, zakończyłam z nim chamsko rozmowę. Tak naprawdę nie przyszła do mnie Sylwia, musiałam jakoś się wykręcić.
Serio nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Już udało mi się zapomnieć o mojej chorej miłości do niego, lecz wspomnienia w dalszym ciągu są, to znaczy spędzony z nim czas, i w ogóle. Także nie mogę też powiedzieć, iż wszystko gdzieś uciekło. Jakaś jego część nadal jest, ale ona nie jest już ważna.
           Długo nie mogłam zasnąć, pewnie z racji tego, że spałam po południu. Więc siedziałam, słuchałam muzyki, nadrabiałam oglądanie seriali, bo w ciągu ostatnich dni sporo opuściłam.
Dziś byłam już na bieżąco.Tak jak to robię codziennie, poszłam się wykąpać.
Zwykle zajmuje mi to czterdzieści pięć minut. Po kąpieli siedziałam na swoim łóżku i przeglądałam instagrama. Postanowiłam wrzucić jakieś zdjęcie, zrobiłam dziś kilka.
Potem położyłam się i zasnęłam.
          Kolejnego dnia wstałam trochę wcześniej, aby nie spóźnić się do szkoły.
Tego dnia miałam wf, więc ubrałam się bardziej na sportowo. Tak jak zwykle, Sylwia była już w szkole. W szatni czekał na mnie Dawid.
Na mój widok uśmiechnął się. Już ja znam ten ironiczny uśmiech. Byłam zniesmaczona na dzień dobry. Jednak musiałam z nim porozmawiać, i dowiedzieć się, o co chodzi. Moja przyjaciółka zostawiła nas samych, na jego prośbę.
Od razu zasypał mnie milionem pytań typu: "Dlaczego mnie unikasz?" "Z jakiego powodu nie jest jak dawniej?".
To drugie pytanie wywołało u mnie paniczny śmiech. Ze łzami w oczach, ze śmiechu, zapytałam, jak ma być jak dawniej, skoro jest z Nikolą.
Odpowiedział, że nie jest z nią serio. Ja nie dałam sobą manipulować. Poprosiłam o skończenie tej żenującej rozmowy. Mówił, że chce ze mną być.. Że było mu dobrze, jednak ja, nie wierzyłam w ani jedno jego słowo.
Pod klasą stał jego kolega Kamil. Wiedziałam, iż on jest raczej szczery, i powie mi prawdę.
Zapytałam, dlaczego Dawid się tak zachowuje.
Jego odpowiedź była taka, jak ostatnio. Czyli, że on coś do mnie czuje, ale boi się tego wyznać.
Znowu wybuchłam śmiechem, lecz w głębi duszy było mi przykro. Wiedziałam co do niego kiedyś czułam, i jak mnie potraktował. Nie mogłam sobie pozwolić na jakiekolwiek rozpacze. Bez chwili zastanowienia podziękowałam Kamilowi za jakże szczerą rozmowę, i odeszłam.
Zrozumiałam, iż oni wszyscy są siebie warci. Zmówili się, aby mówić to samo, i zrobić ze mnie nienormalną osobę.
Ja byłam lepsza od nich wszystkich razem wziętych, postanowiłam, iż nie dam się tak łatwo po raz kolejny skompromitować.
        Po pierwszej lekcji, jak byłam na przerwie z Sylwią, Kamil zawołał mnie, abym jak najszybciej z nim gdzieś szła. Zrobiłam tak jak prosił, bo byłam ciekawa.
Stał tam Dawid z Nikolą. Usłyszałam od niego takie słowa: "Kinga, robię to dla Ciebie".
Po chwili powiedział Nikoli, że nigdy nic do niej nie czuł, i że z nią zrywa.
Byłam bardzo zdziwiona, przerażona. Jeśli mam być szczera, to nie spodziewałam się tego po nim.
A mina Nikoli, była bezcenna. Chyba tylko to mnie teraz cieszyło.
Przez myśl mi nie przeszło, że on z nią zerwie. Jednak wcale nie wierzę, iż zrobił to dla mnie.
        Wracając ze szkoły poczułam wibrowanie telefonu. Była to wiadomość od Kacpra.
Zdziwiło mnie to bardzo. Dotychczas raczej nie dostawałam od niego tego typu rzeczy.
Postanowiłam jak najszybciej przeczytać, co napisał.



***

Jak wam się podoba kolejny rozdział?
Staram się pisać dłużej, jednak wiem, że nie zawsze mi to wychodzi.
Niżej w komentarzu wyraźcie opinię, na temat jakości moich opowiadań.
Chętnie poczytam co sądzicie.
Miłego czytania! :)

sobota, 23 maja 2015

Rodział 5

        Idąc przez park z Mateuszem dużo rozmawialiśmy. O meczu, szkole, oraz życiu. Dało się z nim poważnie porozmawiać. Ja jednak nie żywiłam do niego jakichś specjalnych uczuć.. Wydawało mi się, że on tak, lecz ja nie. Był moim dobrym kolegą, nic więcej.
Wiele osób twierdzi, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje. Jednak ja jestem innego zdania.
Dotychczas nawet przez myśl mi nie przeszło, że kiedykolwiek będę koleżanką Mateusza. Tak jak mówiłam, nigdy nie miałam jakoś dużo przyjaciół w szkole. Kiedyś prawie w ogóle. Ale nie wracajmy do tego, dla siebie, zaczęłam nowe życie.
Gdy wróciłam do domu, od razu się położyłam. Mój palec trochę bolał, bo na meczu uderzyłam się o bramę wejściową na stadion.
Postanowiłam, że przejrzę instagrama, włączyłam telefon, były trzy nieodebrane połączenia od Dawida. Nie miałam zamiaru do niego oddzwaniać, bo po co.
Za kilka minut zadzwonił czwarty raz. Uznałam, że odbiorę, aby wreszcie dał mi święty spokój.
- Słucham?
- Cześć Kinga.
- Hej. - powiedziałam ze zdziwieniem
-  Mogę do Ciebie przyjść na kilka minut? Musimy porozmawiać.
- Nie mogę, wybacz. Jestem bardzo zmęczona, spotkamy się w szkole. Muszę kończyć, cześć.
Skończyłam tę rozmowę bardzo chamsko, z resztą tak jak zawsze, gdy z nim rozmawiam. Zabawił się moimi uczuciami, czego może teraz ode mnie oczekiwać? Niech nie wymaga za dużo.
Prawie zasnęłam na łóżku, lecz obudził mnie dzwonek do drzwi. Był to syn przyjaciół moich rodziców, Kacper. Od razu zauważył mój zły humor, zapytał co się stało.
Miałam do niego pełne zaufanie, więc opowiedziałam mu o historii z Dawidem, oraz o Mateuszu.
Stwierdził, że dobrze robię, iż odsunęłam się raz na zawsze od Dawida.
Po rozmowie z nim, było mi tak jakoś lepiej na duchu. On zawsze potrafi mnie pocieszyć.
Słuchaliśmy razem muzyki, mamy podobne gusta.
Moich rodziców nie było w domu, więc Kacper zaproponował, że mi potowarzyszy.
Wcześniej nic nie wspominałam, ale jakiś czas temu, byłam zakochana w Kacprze. Jednak zawsze wiedziałam, że nic z tego nie będzie. To uczucie dawno minęło. Przynajmniej tak mi się wydawało.
Tak jakoś było mi z nim dobrze, lepiej niż z Mateuszem. Może dlatego, że znam się z nim dłużej, znacznie dłużej? No nie wiem. Może to przez to uczucie, którym go kiedyś darzyłam?
Nie umiałam sobie odpowiedzieć na to pytanie.
Po kilku godzinach wrócili moi rodzice, Kacper stwierdził, że pójdzie już do domu. Pożegnałam się  z nim. Mama powiedziała, że dostali bilety do kina, w następny weekend mamy jechać. Cieszyłam się, wyjazdy dobrze mi robią.
         Kolejnego dnia zaspałam do szkoły. Spóźniłam się na dwie lekcje. No cóż, zdarza się.
Muszę przyznać, że to moje pierwsze spóźnienie w tym roku szkolnym.
Gdy zobaczyłam Nikolę, mój dobry humor się zepsuł. Nie przez do, iż towarzyszył jej Dawid, bo o nim już całkiem zapomniałam, tylko dlatego, że zobaczyłam mego wroga. Tak, o Dawidzie już zapomniałam, może ja go wcale nie kochałam? Może to było tylko zauroczenie? Nie jestem w stanie tego stwierdzić. Ale nadal czuję ten ból po tym, jak go straciłam.
Tego nigdy, nigdy nie zapomnę.
Podszedł on do mnie, zapytałam, po co dzwonił. Powiedział, że chciał pogadać, ale to już nie jest ważne, i dla mnie, chyba też.
Byłam szczerze zdziwiona, może wreszcie zrozumiał, że ma mi dać spokój? Mam taką nadzieję.
Potem pod klasą zobaczyłam Sylwię, zapytałam od razu, dlaczego Dawid jest taki dziwny.
Odpowiedziała, że jak wyszłam wczoraj z meczu z Mateuszem na spacer, to Dawid pokłócił się o mnie z Nikolą.
Ja nie mogłam w to uwierzyć, przecież dla niego nic nie znaczyłam, bynajmniej dał to po sobie poznać.
Jakoś specjalnie mnie to nie ruszyło, jedynie, to byłam zdziwiona całą tą sytuacją. Tak, zapomniałam już całkowicie o tym chłopaku. To był już skończony dział. Zamknęłam tę książkę, w której tylko cierpiałam.
      Na lekcji biologii mieliśmy pracę w grupach, odliczaliśmy do czterech, potem wyszły z tego grupy. Oczywiście mam tak wielkie szczęście, że trafiłam na Dawida. Trudno, jakoś musiałam przetrwać, wracały do mnie wspomnienia, ale to już nie była miłość.
Usiadł obok mnie, nie byłam z tego zadowolona. Od razu zapytał
- Czemu nie chciałaś wczoraj ze mną rozmawiać? Dlaczego mnie unikasz?
- Nie istotne.
- Właśnie, że istotne.
- Nie powinno Cię to interesować.
- Ale interesuje, powiedz, dlaczego taka jesteś?!
- Musimy robić pracę, porozmawiamy innym razem.
Musiałam skończyć tę rozmowę, nie mogłam się wygadać, że kiedyś byłam w nim zakochana! To byłby mój błąd, on mógłby wykorzystać to przeciwko mnie. Temu człowiekowi nie można ufać. Z każdej dziewczyny robi sobie żarty, chodzi z nimi dlatego, bo chce udowodnić, iż może mieć każdą. Ja już dałam się na to nabrać, ale kolejny raz nie pozwolę na to!
        Z każdym razem jak z nim rozmawiałam, wspomnienia wracały. To mnie dobijało.
Już o Dawidzie nie myślałam, ale ten jego uśmiech, mowa, to wszystko wracało.
Wiedziałam tylko, że nie mogę znowu dać się dopaść przeszłości.
Musiałam być silna emocjonalnie.



***

Jak wam się podoba kolejny rozdział?
Mogę wam zdradzić, ze coś będzie pomiędzy Kingą a Kacprem.
Ale nic więcej na razie nie powiem.
Zapraszam do czytania. :)

środa, 20 maja 2015

Rodział 4

      Nadszedł długo oczekiwany przeze mnie dzień wyjazdu. Powoli zaczynałam się pakować. Do naszego lotu pozostały tylko cztery godziny, więc musiałam się już wziąć za to. Moi rodzice spakowali się wczoraj. Po godzinie, już wszystko było gotowe. Muszę stwierdzić, że miałam największą walizkę. Zabrałam tyle rzeczy, jakbym miała jechać na miesiąc.
Przed wyjazdem jeszcze spotkałam się z Sylwią. Rozstanie nie było dla nas łatwe. Ale to tylko tydzień! Obiecała mi, że zajmie się Nikolą i Julią. Nie mogą sobie pozwolić za dużo, gdy mnie nie będzie.
Zadzwoniłam również do Mateusza, z informacją, że za kilka godzin wyjeżdżam. Obiecałam, że na pewno kupię im pamiątki z Londynu.
Po kilku godzinach byliśmy gotowi do lotu. Wsiedliśmy na pokład. Podróż trwała dwie godziny.
Gdy wychodziłam z samolotu, zobaczyłam piękne widoki. Coś cudownego. Bardzo podobało mi się to miejsce.
Pojechaliśmy do naszego hotelu. Po godzinie postanowiliśmy, że pójdziemy odwiedzić ciocię, aby uprzedzić, iż już dotarliśmy na miejsce. Była bardzo zadowolona, gdy nas zobaczyła.
Na początku poszliśmy do kawiarni, potem zwiedzaliśmy Londyn. Minęło osiem godzin. Postanowiliśmy, że pójdziemy na obiad. Zjadłam pierwsza, oznajmiłam, że idę się przejść.
Nie znałam tego miejsca, ale chciałam się przejść tylko kawałek. Idąc, myślałam, iż już tak nie tęsknię za Dawidem. W sumie byłam tym bardzo zdziwiona. Ale się cieszyłam. On teraz ma Nikolę, tam nie ma miejsca na mnie. Prędzej czy później musiałam się "odkochać".
Wracając weszłam do sklepu z odzieżą, bo zobaczyłam śliczną bluzkę. Kupiłam ją, ponieważ na moje szczęście miałam pieniądze.
        Wieczorem wróciliśmy do naszego hotelu. Ja miałam oddzielny pokój, moi rodzie oddzielny.
Natychmiast napisałam do Sylwii, że już jestem. Oczywiście wysłałam jej kilka cudownych zdjęć.
Przyznała, że Londyn jest piękny. Po dwóch godzinach zasnęłam, byłam bardzo zmęczona.
         Kolejnego dnia zeszliśmy na śniadanie. Było bardzo pyszne, obsługa mega miła. Miałam bardzo dobre zdanie o tym miejscu.
Po posiłku znowu poszliśmy zwiedzać. Ja nie lubię tego robić, no ale nie miałam wyjścia. Po coś tu przyjechałam. W sumie to odwiedzić ciocię, lecz nie będę sama w hotelu, co miałabym tam robić? Znajomi w tym czasie są w szkole, więc nawet nie miałabym z kim popisać. Idąc, zadzwonił do mnie telefon.
- Słucham? - zapytałam
- Cześć Kinga.
- Cześć Dawid.
- Jak w Londynie? Już jesteś?
- Tak, jestem od wczoraj. Jest wspaniale. Czemu dzwonisz? - zapytałam z wielką ironią
- Chciałem tylko zapytać co u Ciebie.
- Wybacz, ale muszę kończyć, cześć.
Nie chciałam być taka wredna, ale to on mnie potraktował, jakbym była nikim. W sumie, to nie tylko on. Chciałam zapomnieć, nic więcej! I nawet mi się to udało, dopóki nie usłyszałam jego głosu. Ale spokojnie, jeszcze kilka dni tutaj, i niczego nie będę pamiętać związanego z tą osobą.
Było mi tu bardzo dobrze. Ludzie również są tu mili. Nic dodać, nic ująć. Wyjazd uważam za jak najbardziej udany.
         Minął tydzień. Wróciłam do Polski.
Natychmiast poszłam spotkać się z Sylwią. Opowiedziałam jej o wszystkim, bo miałam o czym.
Poznałam tam kilka zabawnych osób.
Następnego dnia wróciłam do szkoły. Z nową energią i z nowymi pomysłami. Kierowałam się moim postanowieniem, że już nie będę się przejmować Nikolą, Julią, oraz Dawidem.
Te trzy osoby już dla mnie nie istniały. To coś takiego, jakby ich nigdy nie było w moim życiu.
W szatni zobaczyłam Mateusza, z którym chwilę porozmawiałam. Powiedział, że dużo w szkole się nie zmieniło, od czasu, kiedy mnie nie było.
Dawid nadal był z Nikolą. Widać było wyraźnie, że ją olewa, każdy to widział, z wyjątkiem tej głupiej dziewczyny.
Muszę przyznać, że nieźle mnie to bawiło. No ale co tam.
         Zapisałam się na dodatkowe lekcje siatkówki. Sprawiało mi to bardzo dużą przyjemność.
Zawsze się nią interesowałam, lecz nie miałam czasu, aby rozwijać swoje umiejętności. Bo jakieś tam miałam.
Treningi odbywają się trzy razy w tygodniu; poniedziałek, środa, piątek.
Chodzę na nie z Sylwią. Tak spędzamy wolny czas. Dzięki temu nie myślę o zbędnych rzeczach.
         W słoneczną środę wybierałam się na moje zajęcia pozalekcyjne siatkówki. Ten dzień wyraźnie był dla mnie jakiś pechowy. Dostałam w szkole trzy jedynki. Jak tak można?! W jednym dniu.
Na treningu wybiłam sobie palca. Natychmiast zabrano mnie do szpitala, ból był nie do zniesienia. Serio, nikomu tego nie życzę. To jest straszne. Przez dwa dni nie chodziłam do szkoły, nie mogłam sobie poradzić z funkcjonowaniem. Na szczęście były to palce lewej ręki.
Nie było tak źle, ale dobrze wcale.
Popołudniami się strasznie nudziłam, bo nie chodziłam na siatkówkę. Znajomi zaproponowali mi wyjście na mecz. Zgodziłam się, grał Mateusz.
Niestety długo tam nie byłam, bo z tymi palcami nie dałam rady wytrzymać. Praktycznie nic nie mogłam zrobić. Ani pisać na telefonie, ani zwyczajnie nic.
Byłam do niczego w tych dniach. To był jakiś pech chyba. Gdy miałam wychodzić z trybun, zjawili się Dawid i Nikola. Postanowiłam zostać, aby zobaczyli mnie z Mateuszem.
Na moje szczęście podszedł do mnie.
- Jak podoba Ci się gra? - zapytał
- Gracie świetnie! No i gratuluję wygranej.
- Dzięki, może po meczu pójdziemy na spacer?
- Jasne, miałam właśnie wychodzić. Poczekam na Ciebie.
- Super. Będę za kilka minut.
Rozmowę tę słyszał Dawid. Byłam z tego powodu jakoś bardzo obojętna. Bo on już mnie nie obchodzi.
Za dosłownie chwilę przyszedł Mateusz, poszliśmy na spacer.




***

To już czwarty rozdział!
Jak wam się podoba?
Bardzo się staram, mam nadzieję, że moje efekty widać.
Myślę, że chcecie czytać moje rozdziały.
Miłego czytania!